Archiwum kategorii: Tybet

Njoszul Khenpo – nieprzyjemne spotkania z mastifami tybetańskimi

„W wieku ośmiu lat zostałem przyjęty do klasztoru w Kham. Było tam około stu mnichów, praktykujących i lamów. Główny lama, Dziamjang Khenpo Tapkje, był moim dalekim wujem.
Dziamjang Khenpa Tapkje interesował się mną jako krewny. Natychmiast nauczono mnie czytać i pisać, co przyszło mi z łatwością. Nie każdy chłopiec miał taką szansę. Aby pozostać w klasztorze, nowicjusze musieli żebrać o jedzenie, wykonując codzienne rundki po okolicznych wioskach. Do dziś mam blizny na nogach od ugryzień agresywnych psów obronnych, tybetańskich mastiffów, które rzucały się na mnie, gdy chodziłem od drzwi do drzwi prosząc o tsampę (suszona i pieczona mąka jęczmienną, podstawa wyżywienia Tybetańczyków)”.
Njoszul Khenpo – NATURALNA WIELKA DOSKONAŁOŚĆ (strony 19-20, wydawnictwo NORBU)

Strzeż się tybetańskich psów

„Poprzez łańcuch znajomych znalazłam kogoś, kto żył wśród koczowników w Amdo, i dotarł na skraj Kham. Ahrin miał niewiele ponad dwadzieścia lat, był wysoki, brodaty i fascynujący. Jego oczy płonęły, gdy mówił o Tybecie; przekazał mi mnóstwo użytecznych informacji.

– Strzeż się tybetańskich psów – ostrzegał mnie nad chińskim daniem w jednej z knajpek Los Angeles – Są złośliwe i atakują bez ostrzeżenia. Powinnaś nosić ze sobą to – wyciągnął pręt, na którym wyryto tajemnicze znaki, zakończony skórzanym rzemieniem, i dał mi go do obejrzenia. – Trzymasz go za koniec i wymachujesz nim nad głową – wyjaśnił. Psy słyszą ten dźwięk i wiedzą, co on oznacza, więc się wycofują. Można to kupić w Tybecie.

Wręczyłam mu pręt z powrotem bez słowa. Włożył go do swego plecaka.

– Nawet gdy masz taki pręt – ciągnął – nigdy nie powinnaś zbliżać się do obozu nomadów bez obstawy któregoś z jego mieszkańców. Psy cię zaatakują. I nie powinnaś wchodzić do obozu, jeśli nie zostaniesz zaproszona”.

Pamela Logan

Fot. Adon Buckley

Psy Bhutiów

„Znajdowaliśmy się już na wysokości około 2000 m n.p.m. i nocą często mijaliśmy obozowiska Bhutiów. Są to tybetańscy kupcy, którzy w sezonie letnim prowadzą drobne interesy w południowym Tybecie, na zimę zaś przenoszą się do Indii. Wielu z nich spędza ciepłą porę roku  w małych wioskach położonych na wysokości na wysokości 3000-4000 m,  gdzie uprawiają jęczmień. Obozowiska, które mijaliśmy nocą, miały jedną nieprzyjemną cechę: w ich pobliżu zawsze natrafialiśmy na tybetańskie psy, jakich wcześniej nie znaliśmy. Były średniej wielkości, o długiej sierści, bardzo silne i agresywne”.

Henrich Harrer – SIEDEM LAT W TYBECIE

Zdjęcie pochodzi z profilu na Facebooku:

Gaddi and Bhutia Dogs

Kekhor – ozdoba czy przedmiot praktyczny?

Ostatnio mailowo ktoś spytał mnie o znaczenie kekhora, więc pomyślałem, że może warto o tym charakterystycznym przedmiocie napisać na blogu.

Kekhor to ozdoba mastifa tybetańskiego wykonana z wełny jaka (rzadziej owcy) zafarbowanej na czerwono, choć zdarzają się też np. intensywnie żółte kekhory, albo dwukolorowe.

Pomysł intensywnie czerwonego kekhora wziął się zapewne z zamiłowania Tybetańczyków do intensywnych barw. Kolorowe są tanki i przedmioty rytualne, jak też biżuteria i stroje. Bierze się to zapewne z tego, ze uboga w roślinność wyżyna tybetańska jest szaro-bura i kolory sprawiają, że świat Tybetańczyków staje się bardziej optymistyczny.

Kekhor poza walorami ozdobnymi ma też znaczenie praktyczne:

  • odstrasza potencjalnych napastników, mastif tybetański z kekhorem wydaje się większy i groźniejszy
  • w wypadku kontaktu z drapieżnikiem jest dodatkową ochroną, obok kryzy, szyi i karku
  • pies z kekhorem jest lepiej widoczny dla właściciela, który dzięki temu wie gdzie się znajduje. Obcy widząc z daleka ozdobionego mastifa też raczej niej będzie ryzykował spotkania z nim

Prawdziwy kekhor z wełny jaka można poznać po specyficznym zapachu. Oryginalne kekhory z Tybetu można kupić między innymi w naszym sklepie:

 

Samorząd Yushu buduje schronisko dla 1200 mastifów tybetańskich

 Samorząd Yushu – tybetańskiej,  autonomicznej prefektury w Chinach, w prowincji Qinghai przeznaczył 400 tyś. yuanów (ponad 200 tyś. zł) na budowę schroniska dla 1200 bezpańskich psów (głownie mastifów tybetańskich).

Dodatkowo wszystkie bezdomne suki zostaną wysterylizowane.

Schroniska w regionie Yushu stanęły przed bardzo poważnym wyzwaniem otoczenie opieką tysięcy bezpańskich mastifów tybetańskich porzucanych przez dotychczasowych hodowców i właścicieli.

Ma to związek z drastycznym spadkiem cen tych psów i popytu na nie w Chińskiej Republice Ludowej, oraz tym, że w wielu chińskich miastach posiadanie tak dużych psów jest zakazane.

Psy stanowią poważne zagrożenie dla ekosytemu Tybetu, atakują też ludzi i zwierzęta hodowlane.

Źródło:

The Indian Express

Once prized, Tibetan mastiffs abandoned in China

Daily Mail

http://www.dailymail.co.uk/news/article-4075978/Hundreds-Tibetan-Mastiffs-abandoned-Chinese-breeders-world-s-expensive-dog-breed-fell-favour-rich-powerful.html

Z powodu spadku cen mastify tybetańskie w Chinach są masowo porzucane

Mastif tybetański – jeszcze niedawno „najdroższy pies świata” i przedmiot pożądania każdego nowobogackiego Chińczyka.

W tej chwili psy tej rasy to poważny problem w Tybecie i pobliskich chińskich prowincjach. Popyt na nie, oraz ceny spadły i porzucane psy atakują ludzi, zwierzęta hodowlane i rzadkie gatunki dziko żyjących zwierząt (np. tybetańska owce niebieską zwaną nahur, blisko spokrewnioną z owcami i kozami).

(fot. Miroslav Herań)

W tej chwili na psy, kiedyś sprzedawane za miliony yuanów, ciężko znaleźć chętnych nawet za kilka tysięcy.

Sytuację dodatkowo komplikuje wprowadzenie przez władze wielu chińskich miast zakazu posiadania psów mających w kłębie więcej niż 35 cm

Wiele mastifów tybetańskich ląduje… na talerzach chińskich „smakoszy” wcześniej będąc brutalnie katowanymi „dla poprawy walorów smakowych”….

Źródło:

The Indian Express

Once prized, Tibetan mastiffs abandoned in China

Daily Mail

http://www.dailymail.co.uk/news/article-4075978/Hundreds-Tibetan-Mastiffs-abandoned-Chinese-breeders-world-s-expensive-dog-breed-fell-favour-rich-powerful.html