Strzeż się tybetańskich psów

„Poprzez łańcuch znajomych znalazłam kogoś, kto żył wśród koczowników w Amdo, i dotarł na skraj Kham. Ahrin miał niewiele ponad dwadzieścia lat, był wysoki, brodaty i fascynujący. Jego oczy płonęły, gdy mówił o Tybecie; przekazał mi mnóstwo użytecznych informacji.

– Strzeż się tybetańskich psów – ostrzegał mnie nad chińskim daniem w jednej z knajpek Los Angeles – Są złośliwe i atakują bez ostrzeżenia. Powinnaś nosić ze sobą to – wyciągnął pręt, na którym wyryto tajemnicze znaki, zakończony skórzanym rzemieniem, i dał mi go do obejrzenia. – Trzymasz go za koniec i wymachujesz nim nad głową – wyjaśnił. Psy słyszą ten dźwięk i wiedzą, co on oznacza, więc się wycofują. Można to kupić w Tybecie.

Wręczyłam mu pręt z powrotem bez słowa. Włożył go do swego plecaka.

– Nawet gdy masz taki pręt – ciągnął – nigdy nie powinnaś zbliżać się do obozu nomadów bez obstawy któregoś z jego mieszkańców. Psy cię zaatakują. I nie powinnaś wchodzić do obozu, jeśli nie zostaniesz zaproszona”.

Pamela Logan

Fot. Adon Buckley